środa, 19 lutego 2014

Czyn braci Kowalczyków [1971]

Plakat "Uwolnić braci Kowalczyków"
W dniu 6 października 1971 r. w całym kraju obchodzono kolejną już rocznicę powstania Milicji Obywatelskiej (utworzona dekretem 7 października 1944 r.). Również w spokojnym i sennym Opolu – taką opinię w kraju miało ówcześnie miasto – w auli Wyższej Szkoły Pedagogicznej była przygotowywana akademia. W czasie opolskich obchodów zamierzano nagrodzić odznaczeniami najbardziej zasłużonych funkcjonariuszy MO i SB, którzy aktywnie uczestniczyli w grudniu 1970 r. w tłumieniu robotniczych protestów na Wybrzeżu. W nocy, na kilka godzin przed otwarciem akademii, opolską aulą wstrząsnął potężny wybuch, poważnie uszkadzając budynek. 

7 października „Trybuna Opolska w krótkiej notce donosiła:
     „Wczoraj w nocy z nieustalonych jeszcze przyczyn nastąpiła eksplozja w obiekcie głównym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, wskutek czego zniszczeniom uległa część pomieszczeń, przede wszystkim aula. Żadnych ofiar w ludziach nie było. Zajęcia na uczelni nie zostały przerwane. Uroczysta inauguracja roku akademickiego odbędzie się w przewidzianym terminie.
Ustaleniem przyczyn eksplozji zajęła się Prokuratura Wojewódzka w Opolu”.
 
2 dni później „Trybuna Opolska” dodawała:
       „W toku energicznej akcji mającej na celu ustalenie przyczyn i okoliczności wybuchu, prowadzonej przez organa śledcze, ustalono, że wybuch nastąpił 6 października o godzinie 0,40-0,45 i nie był związany z niesprawnością instalacji elektro-energetycznej i gazowej.
    Zniszczeniu uległy aula, jak również pomieszczenia znajdujące się pod nią: magazyny książek, archiwa, bufet z salą konsumpcyjną i inne. W samej auli zerwana została część podłogi a także dachu”.

Nikt nie mógł się chyba spodziewać, że sprawcami wysadzenia auli WSP byli jej pracownicy: Jerzy i Ryszard Kowalczykowie. Mając antykomunistyczne przekonania, chcieli zaprotestować przeciwko oprawcom szczecińskich robotników. W tym celu Jerzy skonstruował ładunki wybuchowe z użyciem trotylu. Nie było to w ówczesnych czasach trudne. W pułtuskich lasach - skąd obaj pochodzili - można było znaleźć niewypały rosyjskich i niemieckich bomb. Obliczenia Ryszarda – pracownika naukowego WSP, pomogły w odpowiednim umieszczeniu ładunków wybuchowych. W samej akcji wysadzania auli, nie brał jednak udziału, którą brat Jerzy przeprowadził w nocy. W swej intencji, bracia chcieli psychologicznie zastraszyć tych, którzy „wsławili się” na Wybrzeżu w 1970 r., a teraz za swą działalność dostawali ordery.
 
Śledztwo prowadzone przez opolskich funkcjonariuszy zakończyło się aresztowaniem braci 20 lutego 1972 r. (początkowo głównym oskarżonym był związany z WSP, konserwator Jerzy Czok). Sierpniowy proces (24 sierpnia 1972 – 8 września 1972 r.), cieszący się dużym zainteresowaniem dziennikarzy i społeczności opolskiej, zakończył się drastycznym wyrokiem: Jerzego skazano na karę śmierci, Ryszarda na 25 lat pozbawienia wolności. Odwołanie się oskarżonych od wyroku do Sądu Najwyższego nie przyniosło żadnych efektów. Życie Jerzemu uratowała akcja demokratycznej opozycji, wśród których najbardziej zasłużył się Jan Józef Lipski. Zbieranie podpisów za złagodzeniem wyroku wobec niego szybko przerodziła się w akcję masową. 6 tys. podpisów przekonało Radę Państwa do skorzystania 21 stycznia 1973 r. z prawa łaski i zamiany kary śmierci na 25 lat więzienia. Podejmowane w następnych latach próby obniżenia wyroku okazywały się bezowocne. Nieco niespodziewanie Ryszarda zwolniono z więzienia 5 lipca 1983 r., zaś Jerzego - po wstawiennictwu Kurii Diecezjalnej w Opolu – 4 kwietnia 1985 r. Zmiany ustrojowe w Polsce oraz dekret Lecha Wałęsy (zatarcie skazania) umożliwiły Ryszardowi powrót do aktywnej pracy dydaktycznej na uczelni.

Czyn braci Kowalczyków do chwili obecnej wzbudza wielkie kontrowersje. Był to akt heroizmu, a może jednak terroryzm państwowy? Ocenę pozostawiam Szanownym czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz